Krzysztof Grzesiowski:Do rozpoczęcia turnieju Euro 2012 został miesiąc, tymczasem do sportu wmieszała się polityka. Informacje o złym traktowaniu byłej premier Ukrainy Julii Tymoszenko, która odbywa karę 7 lat pozbawienia wolności za defraudację, dały międzynarodowy efekt. Pierwszy poważny sygnał nadszedł z Berlina, prezydent Niemiec Joachim Gauck zdecydował, że nie pojawi się na spotkaniu przywódców krajów Środkowej Europy, które ma odbyć się w maju w Jałcie na Krymie. Niepokojące sygnały płyną również z otoczenia kanclerz Angeli Merkel, a niemiecki minister rozwoju Dirk Niebel ogłosił, że rezygnuje z wyjazdu na mecze Euro 2012 rozgrywane na Ukrainie. W jego ślady poszło wielu europejskich polityków, szef Komisji Europejskiej, a także wszyscy unijni komisarze.
Roman Czejarek:I jak państwo doskonale wiedzą, również w Polsce pojawiły się głosy wzywające do bojkotu imprezy. Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zaproponował, aby mistrzostwa w całości odbyły się w naszym kraju.
Ambasador Ukrainy w Polsce Markijan Malskyj w rozmowie z Mariuszem Filarem podkreśla, że jedyną drogą rozwiązania, jak to określa „trudnej sprawy na Ukrainie” jest droga prawna, a sposobami na poprawę stosunków z Unią Europejską są: dialog i zacieśnianie wzajemnych relacji.
Mariusz Filar:Jak te propozycje bojkotu są odbierane na Ukrainie i jaki jest stosunek Ukrainy do tego, że również w Polsce znalazły się takie siły polityczne, które za tym bojkotem się opowiadają?
Markijan Malskyj: Moja ocena wydarzeń wokół mistrzostw europejskich w Polsce i na Ukrainie jest raczej taka kompleksowa. Najpierw wymiar czysto sportowy. Co najmniej 4 lata od poprzednich mistrzostw Europy, cała grupa wybitnych mistrzów, zawodników różnych krajów, całej Europy marzyła tylko o dzisiejszych mistrzostwach. Każdy ciężko pracował z jednym celem – zagrać w finale na mistrzostwach Europy.
Z drugiej strony nie tylko drużyny narodowe i cały system wokół tych drużyn, ale też i ten system organizacyjny piłki nożnej w każdym kraju też oczywiście byli zorientowane na to wydarzenie. Cały system organizacji życia sportowego też cel – mistrzostwa Euro 2012. I dzisiaj to zabrać? W jaki celu i dlaczego? I co powiedzieć tym ludziom, że ich wysiłki, ich praca nic nie wartuje.
Traktujemy mistrzostwa Euro nie tylko jak wydarzenie sportowe, ale jak wydarzenie kulturalne. (...) stadiony kultury, no, chyba setki wystaw tutaj w Polsce ukraińskich, kuchnia ukraińska wszędzie, to też z tym trzeba się w jakiś sposób liczyć. To chyba nie wchodzi w jakieś tam wysokie plany polityczne, ale to wchodzi w plany ludzi.
Trzeci wymiar (...) gospodarczy. W ciągu tych lat przygotowawczych ile pieniędzy włożono w infrastrukturę? Budowaliśmy to nie za pieniądze polityków i nie za pieniądze oligarchów, ale głównie budowaliśmy za pieniądze płatników podatków, zwykłych ukraińskich, polskich obywateli, dla których to wydarzenie będzie święto. W ten cały projekt zainwestowano tyle forsy, że oczywiście każdy normalny człowiek czeka na jakąś odpowiedź od tych mistrzostw Euro 2012.
Inny wymiar – polityczny. Też uważamy, że cel Euro 2012 dla Polski, a głównie dla Ukrainy. Może nie wygramy tego Euro, ale mamy szansę przez Euro jako bardzo ważny instrument międzynarodowy skorzystać z możliwości tworzenia dobrego wizerunku kraju. I teraz tak wygląda, że Euro 2012 może być wykorzystane dla tego, żeby zepsuć ten wizerunek Ukrainy. I tu wygląda bardzo ciekawe, bo z jednej strony mamy problemy wewnętrzne wpływające na sytuację, z drugiej strony absolutnie nie rozumiem, jak to telewizja holandzka demonstruje filmy o pięknych Ukrainkach i zastrzega swoich mężów czy kobiet holenderskich, żeby nie puszczać mężów do Ukrainy, bo co? Czyja to jest wina, że Ukrainki, Polki, Rosjanki są pięknymi kobietami? To nie jest dobra droga.
Dla nas Euro 2012, wspólne Euro jest dobra szansa do zmiany sytuacji na naszej granicy, na granicy Ukrainy z Unią Europejską. Czekamy na zmiany kodeksu z Schengenu. Wykorzystaliśmy ten projekt Euro dla rozwoju infrastruktury transgranicznej. I teraz z tego nie skorzystać? Dlaczego? Z jakich powodów?
Bardzo ważna rzecz polega i na tym, że piłka nożna to jest ulubiona gra milionów, prostych, zwykłych ludzi, nie polityków.Politycy w piłkę nie grają. Wykorzystanie piłki w interesach polityki też nie jest dobra droga. I ona nie powoduje jakiegoś szacunku dla tych polityków.
Potem jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt, że dla tych milionów kibiców na stadionach, na boiskach nie jest ważne, czy tam w tej loży luksusowej siedzi jeden, drugi lub trzeci premier czy prezydent, czy nie siedzi.Ludzie patrzą, kibice patrzą na boisko, na piłkarzy i klęski są tylko dla nich, a nie dla kogoś innego.
W tej sprawie jesteśmy bardzo wdzięczni naszym przyjaciołom współorganizatorom, bo chyba jest sytuacja absolutnie jasna i zrozumiała, to jest nasza wspólna sprawa.Nie robimy to dla walk politycznych. Robimy to święto dlatego, żeby cała Europa zobaczyła sukces, sukces dwóch krajów pojednanych. I trudną i szczęśliwą historię. To, że różne siły polityczne wykorzystują w Polsce sytuację w ten lub w inny sposób, o tym bardzo dobrze mówi teoria polityki, że co by nie zrobiła partia rządząca, opozycja zawsze mówi: niedobrze i nie tak. Przykro, że potężna siła polityczna, potężna opozycja polska postępuje w taki sposób. Chyba nie wierzy w sukces swojej drużyny piłkarskiej.
Mariusz Filar:Panie ambasadorze, w polityce jest tak, że – jak w szachach – przewiduje się pewne ruchy i zabezpiecza się. I szczerze mówiąc, jak pan mi powie, że nie, to ja w to nie uwierzę. Nie uwierzę w to, że w momencie, kiedy pojawiły się pierwsze informacje na temat tego, że mistrzostwa mogą być odebrane Ukrainie, nie zaczęto pracować nad planem B.
Markijan Malksyj: Pan ma pełną rację. Taka informacja, że mistrzostwa mogą być odebrane, pojawiała się ciągle w okresie tych 4 lat. Co dotyczy sytuacji dzisiejszej – oczywiście, że pracujemy nad tym, żeby było wyjście z tej sytuacji. Wprowadziliśmy nowy kodeks karny, mamy dobre konsultacje z krajami Unii Europejskiej. Też czekamy i otwieramy drzwi dla ich pomocy. Wyjście z tej sprawy dla mnie jest tylko jedno – to jest droga prawa. Innej drogi nie ma. I ja mam nadzieję, że wspólnie z Polską, bo Polska jest naszym najważniejszym adwokatem i wsparcie z waszej strony jest bardzo potężne, że znajdziemy wyjście z tej sytuacji.
Nie bojkot Euro pomoże w rozwiązaniu tych trudnych kwestii na Ukrainie, a podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, która da możliwość i Ukrainie, i Unii pełnej demokratyzacji i wprowadzania prawa europejskiego, aktywizacji działalności społeczeństwa obywatelskiego.To jest dobra szansa, żeby pokazać całemu światu, że Unia ma zamiary pomocy swojemu sąsiadowi, krajowi europejskiemu, ma możliwości pomocy, żeby przekształcić ten kraj w normalny, zwykły kraj europejski.
Taka bardzo duża aktywność wokół Euro 2012 oczywiście gdzieś ma swoje korzenie.Nie można psuć święta ludziom. I to jest najważniejsze w pryncypialności każdego polityka.
(J.M.)